Ostatnie dni mnie wyczerpały. Dużo czasu,ale brak sił i chęci na cokolwiek,nie cierpię tego stanu. Cały dzień w piżamie,bo po co się ubierać. I jeszcze ta niemożność wydobycia z siebie normalnego dźwięku... A że nawet nie chciało mi się rozmawiać,to już inna sprawa.
Już lepiej. I muszę się ogarnąć,chociaż nie za specjalnie mi się chce. No ale dziś nie robię tego dla siebie - jest gdzieś miejsce i moment kiedy kończy się moje "JA".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz