Wracać do domu po męczącym poranku i zapomnieć kluczy. Siedzieć na krawężniku pod drzwiami klatki jak kupka nieszczęścia,którą w dodatku bolą plecy,nogi,wszystko. I jeszcze chce jej się siku! Mówić do siebie,głośno. Bez perspektyw i planu,śmiejąc się z własnej głupoty,pójść na przystanek i wsiąść w pierwszy lepszy autobus. Jedynka. Dobrze. Wygodnie usiąść i patrzeć przez okno. Nie móc wytrzymać ze śmiechu,bo jakieś małe dziecko śmiało się tak śmiesznie;-) Pomachać starszemu panu stojącemu na balkonie. Zobaczył,odmachał. Wylądować ponownie u babci i zjeść kolejną w tym dniu porcję szarlotki. Kocham ją tak bardzo,nawet kiedy wciska mi jedzenie mówiąc że jestem za chuda. Przytulić ją mocno,za wszystko.
Musi być dobrze,choćby nie wiem co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz