5 lutego 2020

Jesteś tym, co pamiętasz


Postanowiłam dzisiaj zabrać się za zrobienie albumu ze zdjęciami. Takiego totalnie handmade, z wybranymi fotografiami z różnych lat. I  zaczęłam szukać różnych zdjęć, trochę na blogu, trochę w social-mediach. I w wielu, wielu folderach. Miało to być zwykłe szukanie zdjęć, a zamieniło się w nieoczekiwaną falę wspomnień. Wieczór spędzony z kubkiem herbaty, raz śmiejąc się z wielu chwil uwiecznionych na zdjęciach, a raz z chwilą zastanowienia się, bo tych ludzi i miejsc już nie ma w moim obecnym życiu. I byłam też czasem szczerze zaskoczona tym, ile przygód mnie spotkało, imprez, wyjazdów, spotkań. Ile ja zdjęć potrafiłam zrobić!
To zabawne przyjrzeć się sobie na przestrzeni tych kilku lat. Moje zdjęcia w trakcie sesji, nad książkami, na kursie kpp - gdzie zresztą odkryłam że medycyna to jest to, nad morzem, z siostrą, w harcerskim mundurze, z makietami i rysunkami technicznymi na uczelnię. W remontowanym pokoju ze zdartymi ścianami czekającymi na pomalowanie. W Wenecji czekając na pizzę. W szpilkach na studniówce, w trampkach na obozie, w trekach w górach. Siedząc w szkolnej ławce. Na pielgrzymce. Ja z niebieskimi włosami. Ja stojąca w piżamie na Zakopiańskiej ulicy. Na zbiórce w Jastkowie. Jadąc na imprezę. Na kursach harcerskich. Jako zastępowa. Przyboczna. Drużynowa. Łapiąc stopa. Wisząc głową w dół na trzepaku. Trzymając trzy bukiety róż w ręce. Są takie zdjęcia, gdzie jestem uśmiechnięta i doskonale pamiętam, że byłam wtedy po prostu szczęśliwa. Są też takie zdjęcia, gdzie mimo że jestem uśmiechnięta to doskonale pamiętam, że płakałam. I najlepsze jest to,że chyba po raz pierwszy nie próbuję udawać, że takiego czasu nie było.

Przywołując te wszystkie chwile, pomyślałam, że pewnie zaraz będzie mi smutno - bo przecież wielu rzeczy już nie ma. I pewnie pomyślę, że kiedyś było lepiej. O, i najlepiej bym się cofnęła do tych czasów...Ale jedyne uczucie, jakie się teraz pojawia, to w d z i ę c z n o ś ć. Ani złości, ani żalu, ani wstydu.

I to jest strasznie fajne, że oglądam to wszystko, a na koniec się uśmiecham, jak po przeczytaniu rozdziału dobrej książki. Z lekkim wzruszeniem i podziwem dla głównej bohaterki, bo dotarła już do tego momentu, ale też z ciekawością, co będzie dalej, bo to nie jest ostatnia część jej przygód.

Całkiem lubię tą książkę.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz