Ja kontra ja,czyli typowy powyjazdowy dylemat.
To wszystko ma w sobie jakąś moc,której wyjaśnić nie umiem a która ujawnia się szczególnie tymi wieczorami przy świeczkach,głośnymi od dźwięków gitary, piosenek,śmiechu i rozmów.
Gaśnie jak świeczka, jedno dmuchnięcie, jedno słowo, powrót, codzienność... i już nic nie wiem.
Tymczasem ogromne zmęczenie, mundur w szafie, całkiem miła zielona pamiątka w szufladzie i 15 godzin nieprzerwanego snu już za sobą.
Poniedziałek coraz bliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz